Magiczny Beanie

Co tutaj robi ten koń? Czy nasz menedżer na oczach wszystkich przyznał się, że jego umiejętności nie wystarczają do zwycięstwa jego drużyny, a może to jego kreatywność i zaangażowanie w grę? A może powód jest inny?

 

Maskotka Beanie, pluszowy koń, bo o nim mowa to w sezonie 2006/2007 nowy członek kadry. Zabawka, która odgrywała role amuletu. Beanie miał pełnić rolę talizmanu i za jego sprawą klub miał osiągać lepsze rezultaty.

 

Praca managera nie jest prosta, o czym przekonał się poprzednik (Kevin Keegan). Trud tej pracy nie dotyczy tylko kwestii wyników swojej drużyny. To zawód, który pochłania czas do tego stopnia, że odczuć mogą to relację towarzyskie czy rodzinne. W tym przypadku nie było inaczej. Praca nad taktyką, transferami, treningiem pochłaniają czas na tyle, że jest go coraz mniej dla innych niezbędnych dla życia czynności. Przekonała się o tym 7-letnia córka Stuart’a Pearce’a.

 

Zaoferowała pomoc jej najcenniejszej zabawki konia o imieniu Beanie. Miał pełnić role szczęśliwego amuletu, a swoją moc miał pokazać w meczu przeciwko Chelsea Londyn.

 

Pluszak miał swoje stałe miejsce przy butelkach z wodą i jak sam „Psycho” twierdził „jak dobrze pójdzie to może dostanie szanse gry”.

 

Beanie uczestniczył w sezonie 2006/2007 w kilku meczach, lecz nie ważne ile by się wysilał i trudził to przy tak słabej formie ‘teamu’ nic by nie osiągnął.

 

Ostatecznie, jeżeli prawdą jest, że widziany był jak zasiada na ławce rezerwowej w 9 meczach to zdobył z zespołem zaledwie 9 punktów i przegrał w Pucharze Ligii z Chesterfield. Bez wątpienia jednak jak pisały angielskie brukowce wpisał się do historii piłki nożnej, jako jedyny koń, który odegrał znacząca role w zwycięskich pojedynkach z Arsenalem i West Ham United, szkoda jedynie, że ani razu nie wybiegł na boisko.